Nie jestem pisarzem, który pisze książki, żeby zarabiać na życie. Byłoby to rozwiązanie idealne: żyć z tego, co przyjemne i mniej męczy niż wyrąb lasów. Niewielu jest jednak takich ludzi na świecie.
Na co dzień pracuję na etacie, albowiem jestem zasobem na rynku pracy, dość wysoko wykwalifikowanym, i owszem, ale tylko zasobem, czyli człowiekiem do wynajęcia. W związku z tym, póki co, tylko p i s u j ę . I jedynie w wolnych chwilach przelewam na papier to, czego nie mogę lub nie chcę wyszeptać albo wykrzyczeć. Staram się jednak nie zajmować nikomu niepotrzebnie czasu. Sam mam go niewiele, więc wiem, jaki jest cenny. Możecie być jednak pewni, że jeśli już sięgniecie po moją twórczość, to nie pozostawi was ona obojętnymi. Dla mnie zaś wystarczającą satysfakcją będzie poruszenie kilku strun w waszych umysłach, tych, które na co dzień milczą, ale nie ma żadnego sposobu, żeby się ich pozbyć.
Jarosław Błotny ur. 1964, absolwent dziennikarstwa UAM w Poznaniu (pracy w zawodzie nigdy nie podjął), studia podyplomowe z marketingu oraz organizacji i zarządzania. Pracował jako asystent na jednej z poznańskich wyższych uczelni, a później jako rzecznik prasowy oraz szef marketingu i public relations w dużej firmie z branży energetycznej. Następnie zarządzał jedną z jej spółek zależnych. Debiutował w 1986 roku na łamach almanachu młodej poezji wielkopolskiej "Przedpole". W 2006 roku opublikował dobrze przyjętą powieść science fiction pt. "Plan wymierania". A jak twierdzi, "Oium ludu rzymskiego" musiało powstać, albowiem zawsze uważał starożytny Rzym za kwintesencję indoeuropejskiego antyku, na którym została ufundowana zachodnia cywilizacja. Zawarł w nim autorską wizję początków świata, któremu nie dano szansy, by zaistniał.